Za wschodnią granicę udało mi się trafić w ramach rajdu przewodnickiego w Wetlinie. W czasie jego trwania, zorganizowany został wyjazd na Ukrainę wraz z przejściem grani Pikuja - najwyższego szczytu Bieszczadów Wschodnich. Trochę szkoda, że wyglądało to tak, że oprócz mnie jechało także 40 innych osób, ale jak się nie ma co się lubi, to trzeba się cieszyć tym co się ma:P
Pierwszy etap podróży to przejazd przez senne bieszczadzkie wioski do Krościenka. Jakoś specjalnie nie będę tego opisywać bo i za bardzo nie ma co :)